Kreta – „królowa greckich wysp”, na której narodził się mityczny Zeus. To tu wytwarzana jest podobno najlepsza na świecie oliwa (coś w tym jest… Polecamy zakup oliwy, nie jednej a minimum trzech butli!) Jest ona czwartą grecką wyspą (zaraz po Rodos, Simi i Kos) jaką odwiedziliśmy i jak do tej pory chyba najbardziej atrakcyjną.
Mieliśmy to szczęście i wylądowaliśmy po zachodniej, zwanej ładniejszą stroną Krety.
Zatrzymaliśmy się w Georgioupolis, z którego tylko kilkanaście kilometrów do Rethymnonu i godzina jazdy autobusem do Chanii.
Co ciekawego znajdziemy jeszcze w północnej części wyspy?
Jezioro Kournas – tu spotkasz białą damę?!
Na miejscu okazało się, że jedynie 5 km od naszego miasteczka znajduje się niewielkie, słodkowodne jeziorko otoczone Górami Białymi. Podjaraliśmy się faktem zobaczenia jeziora na dość suchej wyspie, zapakowaliśmy kilka butelek wody w plecaki, krem z filtrem i ruszyliśmy w górę.



Pomimo, że byliśmy jedynymi odludkami, którzy szli asfaltem pieszo w 40-stopniowym upale (i zbłądzili skręcając w pola), po dotarciu na miejsce okazało się, że jest tam „życie”. I to jakie! Zbiornik zamieszkują żółwie no i roi się od ptaków. Oprócz tego tętni tu turystyka: kilka restauracji, przebieralnie, kramiki z lokalną ceramiką i wypożyczalnie rowerów wodnych przyciągają turystów. Po 1,5 godzinnej wędrówce postanowiliśmy zrelaksować się na rowerze wodnym (7E/h). Wypłynęliśmy my i dwa Heinekeny. Było bosko. Tak bosko, że postanowiliśmy odwiedzić to miejsce wieczorem w nasz ostatni dzień pobytu na Krecie. Niestety po kilku głębszych opadliśmy z sił. Może i dobrze się stało gdyż legenda głosi, że w nocy nad jeziorem widywany jest duch dziewczynki rozczesującej włosy (córki kapłana, która jako jedyna przeżyła powódź okolicznej wioski zatopionej przez rozgniewanego Boga). Brrr.




Chania, miasto założone przez legendarnego króla Minosa
Chania (60 tys. mieszkańców) była niegdyś pierwszą stolicą wyspy założoną na miejscu starożytnego, istniejącego ok. 3400 r. p.n.e. minojskiego osiedla – Kydonia. W 1971 roku Chania straciła status stolicy Krety na rzecz Heraklionu. Słynie z weneckiego portu i urokliwej starówki. Warto poświęcić jeden dzień na zwiedzanie miasta.












My zaczęliśmy od spaceru wzdłuż nabrzeża, które prowadziło do latarni morskiej (przebudowaną niegdyś przez Turków tak aby przypominała minaret). Latarnia niestety była zamknięta więc spieczeni jak raki wróciliśmy do portu. Stamtąd udaliśmy się na lewo, w kierunku głównej plaży. Naszym celem była mała rybna restauracja – Achilleas, serwująca znakomite świeże kalmary i krewetki. Oj jakie to było dobre.
Niestety nie udało nam się dotrzeć na targ w Chanii, gdzie można kupić świeże owoce i inne przysmaki. A podobno jest to najładniejsza hala targowa w Grecji.





Rethymnon – intelektualne centrum Krety?
15 km od Georgioupolis znajduje się trzecie, największe miasto na wyspie (35 tys. mieszkańców) – Rethymnon. Wjeżdżając do miasta, pierwszym co rzuca się w oczy są kilkumetrowe mury fortecy weneckiej powstałej w XVI wieku. Niestety ze względu na brak pieniędzy, fortecy nie ukończono, co również przesądziło o zwycięstwie Turków nad Wenecjanami. W mieście mieszczą się humanistyczne wydziały kreteńskiego Uniwersytetu dlatego też jak głosi przysłowie: „Chania jest dla bojowników, Heraklion dla pijaków, zaś Rethymnon dla pisarzy”.

Wejście do fortecy znajdziemy od wschodniej strony między bastionami Św. Pawła i Św. Mikołaja. Forteca czynna jest od 9:00-18:00 (wstęp ok. 3 Euro). Forteca niegdyś była zwana „miastem w mieście” – znajdowały się tu budowle i kościoły, które po przejęciu miasta przez Turków zostały zmienione w meczety.


Schodząc w dół miasta, dojdziemy do niewielkiego portu i 4-kilometrowej plaży. W porcie spotkamy Pana, który zaproponuje nam upragnioną wycieczkę do Santorini. Tak… te białe, piękne domki i zachód słońca jak z katalogu. Niestety cena 160 Euro /osoba za długi rejs i 4-godzinny pobyt na wyspie jest przesadą, tym bardziej , że ceny czarterów z Polski do Santorini zaczynają się od 250 zł. Jak się uprzemy taką cenę możemy zapłacić za kilkudniowy, nie kilkugodzinny pobyt na wyspie.




Warto skręcić z portu do starego miasta, zagłębić się w labiryncie wąskich uliczek i co najważniejsze zjeść prawdziwy grecki posiłek. Polecamy knajpkę ’To Parastratima’ tuż za słynnym symbolem miasta – fontanną Rimondi. Zjemy tu i gulasz i kebaba (bo w Polsce ich tak mało), wypijemy pyszne domowe wino, a na deser zaserwują nam w gratisie rakiję z owocami.


Uciekając na ostatni autobus kursujący do Georgioupolis zobaczyliśmy chyba najładniejszy na Krecie zachód słońca. Mogłabym zrobić tam moje najlepsze, wieczorne zdjęcie. Ostatnie promienie słońca, które zatrzymywały się na położonej na wzgórzu fortecy sprawiały niesamowite wrażenie. My jednak biegliśmy z zadyszką na nasz autobus, który złapaliśmy w ostatniej chwili na wyjeździe z dworca. Wspomnienie nie zostało uchwycone aparatem, ale utkwiło głęboko w pamięci.
Poniżej uchwyciliśmy to co zostało po zachodzie słońca:


Co jeszcze koniecznie odwiedzić będąc w zachodniej Krecie? Możecie przeczytać O TU <klik>!






Pe.