Kawiarnie? A na co to komu?

Od zawsze miałem problem z kawiarniami. Nie potrafiłem zrozumieć powodu, dla którego ludzie tłumnie odwiedzają miejsca, w których z reguły można się tylko napić kawy i zjeść ciastko, a do tego nie do końca przekonywały mnie zapewnienia o specyficznym klimacie takich miejsc, dzięki któremu człowiek czuje się wykwintniej. Z moim poczuciem samouwielbienia i zajebistości, ciężko było mi się przekonać do takich argumentów.

W końcu dobrą kawą, czy ciastkiem mogę raczyć się w domu, gdzie mam muzykę taką, jaką chcę, kawę taką jak lubię, czy ciastko, którego mogę nie zjeść i nikt się na mnie nie obrazi, a jednocześnie ciężko mi sobie wyobrazić, że miejsca, w których nie czuć dymu papierosowego, z głośników nie sączą się rock’n’rollowe brzmienia, a zamiast szklaneczki whisky pija się kawę mają jakiś klimat.

Jednak sama świadomość popularności takich miejsc doprowadziła do tego, że postanowiłem odwiedzić najbliższą kawiarnię, aby na własnej skórze przekonać się, o co w tym wszystkim chodzi.

Na moje szczęście, najbliższa kawiarnia znajduje się o 10 kroków od mojego miejsca mieszkania, a przy okazji, jest najmodniejszym tego typu lokalem we Wrocławiu, więc było to wymarzone miejsce do przeprowadzenia małego wywiadu środowiskowego.

I pomimo tego, że bardzo bym chciał teraz znaleźć coś, co potwierdzałoby moja tezę jakoby kawiarnie ogólnie ssały, to niestety nie potrafię. Wystarczyło mi 15 minut, żeby o 180 stopni zmienić moje postrzeganie tego typu miejsc i z biegu stać się jednym ze stałych klientów.

Od momentu przekroczenia progu urzekła mnie magia tego miejsca: designerski, stonowany wystrój, ogólna cisza i delikatny gwar klientów, oraz ten unoszący się w powietrzu wręcz powalający zapach kawy, sprawiły, że oniemiałem. Wszyscy zadowoleni, uśmiechnięci, nikt się nie spieszył i żył jakby w innej czasoprzestrzeni. Poczułem się jakbym nagle przeniósł się z zimnego i szarego o tej porze roku Wrocławia, do urokliwego Paryża, czy ciepłego Rzymu. To po prostu wszystko układało się w jedną spójną całość.

wystrój - cóż... to foto mówi samo za siebie/fot. Bema Cafe

wystrój – cóż… to foto mówi samo za siebie/foto www.meluzyna.com

Rozmawiając z Agatką, która pracuje w lokalu praktycznie od jego otwarcia, dowiedziałem się, że ludzie odwiedzają kawiarnie po to, aby w ciszy i spokoju poczytać gazetę, książkę, napić się przy tym kawy i nie martwic się, że ktoś ich obleje piwem, albo zacznie tupać nóżką, gdy skończywszy posiłek nie zwalnia się w pospiechu stolika dla innych klientów. Są też osoby, które przeprowadzają w takich miejscach rozmowy kwalifikacyjne, rozmowy biznesowe, oraz oczywiście towarzyskie – randki, spotkania po latach, czy spotkania na ploty podczas przerwy w pracy. Są też tacy, którzy ze względu na brak ciszy w domu (np. studenci mieszkający na stancjach) przychodzą w spokoju popracować, albo po prostu posiedzieć w ciszy. Taka biblioteka, tylko z ładniejszym wystrojem i pyszną kawą.

W ciągu kilkunastu minut okazało się, że po prostu byłem bucem, który nie zdawał sobie sprawy z tego, że ludzie mogą też odwiedzać ładne i ciche miejsca tylko po to, żeby się odciąć od wszystkiego dookoła i zająć się samym sobą.

A teraz?

Zgadnijcie gdzie piszę ten tekst…

espresso i najlepsza tarta w mieście

espresso i najlepsza tarta w mieście

 P.S.: Jakby ktoś był zainteresowany, to kawiarnia wspomniana we wpisie to Wrocławska Bema Cafe: klik

Poniżej kilka innych zdjęć mojego odtąd ulubionego miejsca:

858044_554658374551934_1874459422_o




Images are for demo purposes only and are properties of their respective owners. Old Paper by ThunderThemes.net