W tym roku zima była wyjątkowo długa. Z każdym śnieżnym dniem coraz bardziej tęskniłem za komarami, zimnym piwem w plenerze i unoszącym się zapachem wiosny, na który składała się mieszanka kwiatów, wiatru i swądu spalonej kiełbasy.
Kiedy już nadeszły długo wyczekiwane ciepłe dni i była okazja do grillowania ciągle coś wypadało, a to majówka w Biskupinie, a to Festiwal Piwa, a na domiar złego co weekend temperatura spadała o 15 stopni i zaczynał padać deszcz, skutecznie zniechęcając do plenerowych przyjemności.
Jednak w końcu nadeszła długo wyczekiwania chwila i oficjalnie mogę powiedzieć:
Sezon Grillowy uroczyście uważam za otwarty!
Tym wpisem zapoczątkuję krótką serię o potrawach z rusztu, coby pokazać że nie samą kiełbą i karkówką człowiek żyje, a również nieco bardziej wyszukanymi, ale równie prostymi potrawami.
Jako, że to pierwsza część cyklu zaprezentuję dzisiaj świetną przystawkę znaną wszystkim (choćby stąd: klik), ale jakże niedocenianą i z niewiadomych mi powodów nielubianych.
Dziś Hot Dogi z Rusztu.
Składniki:
1. parówki (marka dowolna, jednak polecam te lepszej jakości, które mają choć odrobinę<sic!> mięsa)
2. kilka plastrów boczku(parzonego)
3. kilka plastrów żółtego sera
4. bułki do hot-dogów
5. dowolne przyprawy jak keczup, musztarda, czy majonez
Przygotowanie:
1. Parówki kładziemy na rozgrzanym grillu i czekamy aż się ładnie zarumienią.
2. Ściągamy je z rusztu i owijamy serem i boczkiem, po czym spinamy wykałaczkami i wrzucamy z powrotem na żar.
3. Kiedy boczek się zarumieni a ser roztopi, przekładamy całość do bułek, dodajemy przyprawy i voilà.
Mega proste i przesmaczne – w sam raz na rozpoczęcie zapychania żył niezdrowym żarciem:D
BTW:
A tak co niektórzy cieszyli się z jedzenia:
Sequence 01 from FoodFight on Vimeo.