Kilka tygodni temu zakończył się Festiwal Pizzy w Pizza Hut.
Promocja reklamowana była chyba na wszystkich możliwych nośnikach, zachwalając możliwość wypróbowania wszystkich rodzajów pizzy dostępnych w menu już za 24zł.
Cóż, skuszeni kolorowymi banerami i wizją mile spędzonego czasu odwiedziliśmy jedną z Wrocławskich restauracji i ku naszemu rozczarowaniu nie wszystko potoczyło się tak jak powinno.
Ale zacznijmy od początku.
Na dzień dobry przywitała nas kelnerka o promiennym uśmiechu, która bez trudu usadowiła nas przy stoliku dla czterech osób.
Dowiedzieliśmy się o jednej z Wrocławskich legend, mówiącej o śmiałku, któremu udało się skonsumować 51 kawałków pizzy nie wybuchając przy tym kolorowym miksem sera, pieczarek i szynki.
Bicie tego rekordu mogłoby się okazać dość karkołomnym wyczynem, lecz wizja skonsumowania pierdyliarda rodzajów pizzy była nadal dość kusząca.
Po zapoznaniu się z regułami zabawy złożyliśmy za mówienie i już po ok. 2 minutach na naszych talerzach zagościł pierwszy kawałek.
POLLO CON FUNGI, bo to tym mowa, okazał się plastrem ciasta połączonym z czymś, co w założeniu miało być Pesto, kurczakiem i mocarellą, jednak po wyglądzie i smaku przypominało tekturę pomalowaną w różne wzorki.
Cóż, nie zraziliśmy się tym, gdyż wciąż mieliśmy przed oczami wizję 59 innych rodzajów pizzy, a wypadki zdarzają się najlepszym.
Po tym było nieco lepiej – AMERICANA z serem, pieczarkami i pomidorami, to dość klasyczna w smaku pizza. Taki średniak – Nic nadzwyczajnego, ale też do niczego nie można się przyczepić.
Po kolejnych kilka minutach na naszych stole zawitała, jak się okazało najlepsza pizza, jaką serwują w Pizzy Hut. Pokusiłbym się nawet o twierdzenie, że jest to jedna z lepszych pizzy, jakich kiedykolwiek jadłem w Polsce.
MARRAKESZ, czyli trzy rodzaje sera, ruccola i suszone pomidory. Zdecydowanie godna polecenia. Dla tej pizzy mógłbym odwiedzać Pizze Hut dużo częściej.
Po tej miłej chwili znowu klops – POLLO CON FUNGI – nie dość, że mój kawałek zawierał tylko tekturę i pół pomidorka, to jeszcze był przypalony.
Na następną dokładkę, restauracja kazała nam czekać jakieś 10-15 minut, co w teorii nie jest niczym strasznym, ale w praktyce jest cholernie męczące.
Kilka kawałków później na naszych talerzach pojawiło się Magnum Opus Pizzy Hut, czyli SUPER SUPREME.
Pomimo tego, że smakowała i wyglądała nie najgorzej, to jeden szczegół rzucił się w oczy – jedna trzecia kawałka stanowiła goła buła… Ale, może się czepiam?
Jakby mało było rozczarowań 5 minut później okazało się, że w kuchni skończyło się… ciasto.
Ja rozumiem, że największej pizzerii mogło skończyć się wszystko: dodatki, piwo, cola, ALE NIE CIASTO DO CHUJA PANA!!!
Podsumowując
Ciężko mówić o festiwalu Pizzy w kategoriach opłacalności. Za 24zł możemy najeść się do syta w każdej innej pizzerii. Oferta ta raczej ma zachęcić do wypróbowania wszystkich rodzajów pizzy oferowanych przez restaurację, jednak mam nieodparte wrażenie, że potrawy serwowane w ramach promocji robione są na odpierdziel i po kosztach.
Plusy:
– możliwość wypróbowania „wszystkich” smaków restauracji
– MARRAKESZ – mistrz
– mimo wszystko miła obsługa
Minusy:
– Cała reszta
– „Skończyło się ciasto”
P.S. Zdjęcia średniej jakości, bo wycinane z video – jak ktoś jest gupi to potem takie są tego skutki.