Zaczyna padać, więc jak się łatwo domyślić zbliża się weekend. Część zostanie w domach, część rozpierzchnie się po pubach, klubach i kinach, a część wsiądzie w samochód i wybierze się kolejną deszczową przygodę.
Dzisiejszy wpis będzie dla tych ostatnich, coby umilić im trochę podróż po naszych pięknych polskich drogach.
Listę robiłem trochę w biegu, ale wyjątkowo nie używałem youtuba, tylko spotify, więc Ci co mają zainstalowaną aplikację w telefonie, będą mogli zapisać sobie całą playlistę(na samym końcu wpisu) i dosłuchać ją np w podróży.
No i ten, raczej próżno tutaj szukać nowości – moje wychowanie na klasykach rocka jest nie do ukrycia, więc ten wpis można po trosze traktować jak 10 naj… z klasyki rocka cz.2 😉
1. Bad Company – Bad Company
Pod tą lekko niepokojącą nazwą kryje się swojego rodzaju hołd dla filmu z Jeffem Bridgesem, którego tytuł dość mocno nawiązuje do tytułu tego utworu (tia… Bad Company – suprise mothafucka). Nie mam pojęcia co więcej o tym napisać – po prostu dobry, prosty rock z piękną melodią
2. Fleetwood Mac – The Chain
Wielu może mnie nazwać ignorantem, ale nigdy nie mogłem przekonać się do Fleetwood Mac. Ich muzyka była zawsze jakaś taka słaba i mało spoko. Poza tym historia tej angielskiej grupy, która pełna jest romansów, kłótni i tego wszystkiego znanego z „normalnego życia” jakoś nie przemawiała do mnie – to po prostu nie pasowało do wyobrażenia o kulcie rocknrolla. I tak sobie żyłem w ignoranckiej niewiedzy, aż w zeszłym roku zobaczyłem… telewizyjną reklamę Jeepa, w której wykorzystany fragment „the Chain” zrobił na mnie piorunujące wrażenie. I gdy ochoczo zabrałem się do przesłuchiwania olewanej do tej pory dyskografii zespołu okazało się, że jednak poza wymienioną piosenką nic się nie zmieniło – cała reszta dalej ssie.
3. The Doors – Riders on the storm
Piosenka znana z… Need For Speed U2 (tam w wersji ze Snoop Dogiem) – odgłosy burzy, lekko melancholijny sound i lekko wyjący wokal Jima Morrisona. Ten utwór zdecydowanie najlepiej sprawdza się w nocnej jeździe. W zasadzie, to chyba tylko tam, bo teraz jak się przysłuchuję, to w dzień nie brzmi jakoś specjalnie super.
4. Lynyrd Skynyrd – Simple Man
Większość z nas kojarzy tę redneckową grupę z Amerykańskiego południa ze Sweet Home Alabama i z katastrofą lotniczą w której zginęło troje członków zespołu. Mało kto wie, że grupa istnieje i wydaje płyty do dziś i choć łączenie country z elementami blues-rocka jest takie sobie, to ten kawałek uwielbiam i mogę słuchać go w nieskończoność.
5. Kavinsky – Nightcall
Najmłodszy utwór na liście, który z resztą odbiega stylistyką od pozostałych. Mamy tutaj klimat Miami lat osiemdziesiątych, neony, kluby disco, parną letnią noc i białe Ferrari, prowadzące przez „Sonnego” Crocketta przemykające po promenadzie. Wszystko to znajdziemy w tym dość krótkim monologu Kavinskiego.
6. Boston – More than a feeling
Idealny przykład na to, że dobrą piosenkę można nagrać w trzy osoby w szopie, przy znikomych środkach finansowych. Przynajmniej w Stanach. Z resztą, chyba tylko amerykanie są w stanie napisać genialną piosenkę o …słuchaniu piosenki. No dobra, wiem, że chodzi tutaj ogólnie o muzykę i uczuciach jakie wnosi w nasze życia, ale i tak, mało komu się to udaje w czasach, w których dominuje język Miley Cyrus i piosenki o jaraniu zielska.
7. Kansas – Carry on my wayward son.
Jeden z moich ulubionych utworów ever. Połamany riff, zmiany tempa i rytmu, genialna praca wszystkich instrumentów, no i jeden z cięższych tekstów w muzyce rockowej robi mi dobrze za każdym razem.
8. The Who – Won’t get fooled again.
Najgłośniejszy zespół świata, wydał ten utwór już w 1971 roku jako hołd dla rewolucji, mający przekazać politykom i rewolucjonistom, że jeśli dojdzie powstania, to nigdy nie wiadomo do czego ono doprowadzi i każdy ma spodziewać się niespodziewanego. Ale i tak… większość do końca życia będzie ją kojarzyła z CSI: Miami…
9. Blue Oyster Cult – (Don’t Fear) The Reaper
Piękny kawałek mówiący o przemijaniu, ale w sposób zupełnie inny niż dotychczas. Cała historia opowiedziana jest z perspektywy pierwszej osoby, a głównym bohaterem jest nie kto inny jak sam Żniwiarz. Wesoło śpiewa on o tym, że nie ma co się bać śmierci, bo potem jest lepiej i codziennie tysiące ludzi zaznaje ukojenia, po drugiej stronie. W sumie jak na to teraz patrzę, to nie wiem czy jest to dobra piosenka do auta… Ale jak zapomnimy o tekście, to sama melodia sprawi, że będzie jechało się lepiej.
10. Eric Clapton – Cocaine
Jak już jesteśmy przy piosenkach, których tekst średnio zachęca do dalszej jazdy, to muszę wspomnieć o Cocaine Claptona. W zasadzie, coverze wykonanym przez Claptona, bo utwór oryginalnie został nagrany przez JJ Cale, ale to nie ma znaczenia. I choć Clapton oficjalnie przyznaje, że jest to sprytnie skomponowana piosenka przeciwko Kokainie, to i tak dość ciężko w to uwierzyć, przez co wykonawca sam często wykluczał ten utwór ze swoich setlist na koncertach. Nie mniej jednak, prowadzi się przy tym wytwornie;-)
I to byłoby na tyle.
Tak jak pisałem na wstępie, poniżej całą playlista w Spotify:
photo credit: Eugene of Norway via photopin cc